– Mam ci wiele do wyznania, ojcze, zanim mój pan i diuk z

– Mam ci wiele do wyznania, ojcze, zanim mój pan i diuk zostanie złożony na wieczny spoczynek i zanim wezmę ślub. Czy wysłuchasz mej spowiedzi? Patrzył na nią zaskoczony, marszcząc brwi. ostatecznie odparł: – O świcie, pani – i odszedł. Merlin śledził Igrianę wzrokiem, gdy do niego podchodziła. Spojrzała mu w twarz i powiedziała: – Tu i teraz, mój ojcze, bądź mi świadkiem, że od takiej momencie na zawsze skończyłam z czarami. Niech się dzieje wola Boża. Merlin patrzył łagodnie na jej wzburzoną twarz. Odezwał się głosem tak miękkim, jakiego jeszcze nigdy nie słyszała: – Czy główkujesz, że wszystkie twe czary mogłyby sprawić coś, co już wcześniej nie było preferują Bożą, moje potomka? Chwytając się rozpaczliwie resztek równowagi, bo czuła, że jeśli tylko sobie na to pozwoli, rozszlocha się tutaj, przy wszystkich tych ludziach, powiedziała: – Pójdę się odziać, ojcze, i przysposobić jak należy. – Musisz przywitać dzień, jak przystało na królowa, córeczko. Królowa. odgłos tego wyrażenia przeniknął jej ciało dreszczem. Ale to dlatego zrobiła to wszystko, co zrobiła, po to się narodziła. Weszła powoli po schodach. Musi obudzić Morgianę i powiedzieć córce, że jej tata nie żyje. Na powodzenie potomka okazuje się za małe, by go wiedzieć czy po nim rozpaczać. A kiedy zawołała dworki, każąc im przynieść swe najlepsze szaty, klejnoty i uczesać sobie włosy, w zamyśleniu położyła dłoń na brzuchu. W jakiś sposób, ostatnim tchnieniem magii, zanim na zawsze się jej wyrzekła, wiedziała, że owocem takiej jednej nocy, kiedy byli tylko kochankami, a nie królem i królowa, będzie syn Uthera. Zastanawiała się, czy Merlin już o tym wie. Mówi Morgiana... myślę, że moim pierwszym naturalnym wspomnieniem okazuje się ślub mej matki i Uthera Pendragona. Mego ojca pamiętam tylko trochę. Kiedy jako mała dziewczynka bywałam drażliwa, wydawało mi się, że go pamiętam, zwalistego faceta z czarną brodą i czarnymi włosami. Pamiętam, że bawiłam się takim łańcuchem, który nosił na szyi. Pamiętam, że kiedy byłam już trochę starsza i czułam się nieszczęśliwa, kiedy karciła mnie matka, albo – co zdarzało się rzadko – Uther mnie zauważał, by mnie zganić, pocieszałam się myślą, że gdyby mój prawdziwy tata żył, toby mnie lubił i sadzał na kolanach, i dawał mi piękne podarki. obecnie, gdy jestem starsza i wiem, którym był człowiekiem, wydaje mi się więcej prawdopodobne, że kiedy tylko urodziłby mu się syn, umieściłby mnie w klasztorze i już nigdy o mnie nie myślał. Nie, żeby Uther był dla mnie kiedykolwiek niedobry; po prostu córka go nie interesowała. W jego sercu królowała zawsze moja matka, a on w jej. oraz to miałam mu za złe – że poprzez tego wielkiego, gburowatego człowieka straciłam matkę. Kiedy Uther wyjeżdżał na walkę – a w czasie, kiedy dorastałam było mnóstwo bitew – moja matka Igriana pieściła mnie i kochała, własnymi rękoma uczyła mnie prząść i tkać kolorową przędzą. Ale gdy tylko na widoku pojawiały się wojska Uthera, odsyłała mnie do mojej komnaty i zapominała o mnie do czasu, gdy znów nie odjechał. Czy okazuje się więc dziwne, że z całego serca nienawidziłam widoku sztandaru ze smokiem i dowolnych jeźdźców zbliżających się do Tintagel? A gdy urodził się mój brat, zrobiło się jeszcze gorzej. Przy piersi mojej matki pojawiło się